Polecany post

My British dream..

sobota, 13 sierpnia 2016

Any change plzzz...

Skoro w tej Anglii jest tak super, a praca jest jeśli tylko ktoś chce ją mieć to najlepiej się tu przenieść. Pomyślało kilkadziesiąt tysięcy Polaków i innych narodowości..
Otóż nie moi kochani. Same chęci chyba już tu nie wystarczą, Znajomość języka to minimum, chyba, że pracujemy przez agencje.. ale nawet i one wymagają chociaż podstawy języka. Przy czym wtedy musimy 24 na dobę czekać w gotowości do pracy, a nuż może zadzwonią, że za 30 minut masz być w pracy na drugim końcu miasta. Praca na własną rękę? Tu już fluently english i a lot of experience to konieczność. W moim przypadku czasem miałam wrażenie, że startuje na pozycje main manager, a nie cleaner, ;)
Nawet nie jestem pewna czy moje experience wystarczy na pozycje bezdomnego, nawet tu już miejscówki są mocno obsadzone, Kto wie, może ich "any change plz" jest bardziej opłacalne niż bieganie po barach z nadzieją na jakiekolwiek zainteresowanie twoim CV. 


Trochę prawdy w tym haśle na pewno jest, ale czy tak naprawdę wszystkim Polakom żyje się tu tak dobrze? A może tylko wstyd się przyznać, że z chęcią wróciliby do kraju?
Poznałam tutaj kilka przypadków moich rodaków. Jednym żyje się dobrze, bo mają pieniądze na swoje zachcianki, wakacje, a nawet dorobili się już swojego własnego mieszkania. Inni po prostu przyzwyczaili się do bycia wykorzystywanym i poniżającego traktowania. Ważne, że jest praca i starcza na utrzymanie się, a przecież w małym wynajmowanym pokoiku da się przeżyć. Są też tacy, którzy tylko plują sobie w twarz, że tu w ogóle wyjechali.. gdybym spędziła kilka pierwszych nocy w autobusie, to pewnie też bym tak myślała. 
"Jeśli w Polsce nie układa się z pracą i rodziną, w innym kraju ułoży się znacznie gorzej." - czytam w książce Ewy Winnickiej pt." Angole". Ps. Książka warta przeczytania, 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz